Czarek Miszta może stanowić świetny przykład dla każdego dzieciaka z Łukowa, który pragnie wyrwać się z lokalnego futbolu i wsiąść do pociągu w kierunku większej piłki. W rozmowie z Kurierem Łukowskim opowiada o problemach łukowskiego szkolenia, przejściu drogi z Łukowa do Warszawy przez Lublin, o niezagrażającej jemu sodówce, a także o ewentualnej presji w stołecznej Legii.
Czarek Miszta to utalentowany i skupiony na przyszłej karierze zawodowiec, dla którego Orlęta i AMPlus być może okazały się trampoliną do większej (dużej?) przygody (kariery?). Jak będzie? Talent ma – to widać, umiejętności również – już to pokazał, a głowa? W trakcie wywiadu przekanają się Państwo, że jest na swoim miejscu. Zapraszamy na ciekawą pogadankę z wychowankiem łukowskiego AMPlusa, a obecnie piłkarzem Legii Warszawa, Cezarym Misztą.
Wiesz kim był Tomasz Tryboń?
Tak, wiem. To był mój pierwszy trener w karierze.
Od tego chciałem zacząć. Jak to się stało, że trafiłeś pod opiekę Tomasza Trybonia do AMPlusa, a nie do drużyny Orląt Łuków?
W Orlętach nie było grupy złożonej z mojego rocznika. Ponadto w AMPlusie trenował mój brat, więc poniekąd poszedłem za nim.
Jednak prędzej, czy później i tak trafiłeś na Warszawską 15 w Łukowie. Pomimo, że w seniorskich Orlętach jeszcze nie zadebiutowałeś, to przeskoczyłeś od razu o półkę wyżej, czyli do Motoru Lublin. Dla młodego chłopaka z Łukowa zamiana rodzinnego miasteczka na Lublin to ciężka sprawa?
Nie była to dla mnie ciężka decyzja. W Motorze Lublin, a także w szkole do której szedłem, bardzo chcieli, abym do nich dołączył. Miałem tam dużo znajomych z kadry wojewódzkiej. Pomagali mi na początku pobytu w Lublinie. Grając w Motorze jest duża szansa, że ktoś z większego klubu Cię zauważy. Na pewno większa aniżeli w łukowskich Orlętach grających w IV lidze. Nawet w lidze seniorów. Ponadto czułem, że w Łukowie nie ma odpowiednich warunków do rozwoju. Chciałem wyjechać, aby zrobić krok do przodu.
Czego najbardziej brakowało Ci w Łukowie?
Ośrodka. Czegoś w rodzaju kompleksu boisk piłkarskich. Kulał również profesjonalizm w podejściu do szkolenia młodzieży, którą przecież w Łukowie mamy niezwykle zdolną. Brakuje tylko tego, aby ktoś im pokazał i udowodnił, że można.
W Łukowie do tej pory jest problem z wolnym terminem na boisku i hali sportowej, a tutaj mówimy przecież o kilku latach wstecz. Warto pamiętać, że jest już nieco lepiej, choć do ideału wciąż dużo brakuje. Na łukowski rynek weszło kilku młodych i zdolnych trenerów, z nowoczesnym spojrzeniem na futbol. Drużyna Piotrka Wałachowskiego odnosi spore sukcesy w swojej kategorii wiekowej.
Drużyny Piotrka Wałachowskiego i Stanisława Chudzika to naprawdę mocne zespoły w skali całego województwa. Tylko co będzie dalej z tymi chłopakami? Skończą podstawówkę i co mają ze sobą zrobić? Większość z nich kończy przygodę ze sportem, bo nie ma przed nimi żadnej perspektywy, nie mają wytoczonej ścieżki do dalszego grania w piłkę.
Twoim zdaniem problemem jest fakt, że łukowskie szkółki takie jak DAF i AMPlus nie są typową przybudówką lub filią Orląt i nie stanowią ich akademii, która w pewnym wieku przekazuje im wszystkich swoich zawodników?
Widzę to tak, że w Orlętach Łuków grają najlepsi chłopcy w swoich kategoriach, a szkółki takie jak AMPlus i DAF stanowią coś w rodzaju rezerw w stosunku do Orląt.
Pomimo problemów z łukowską infrastrukturą udało Ci się, z przesiadką w Motorze, trafić do warszawskiej Legii. Czy wiesz kiedy po raz pierwszy Cię obserwowali?
Jeszcze w VI klasie szkoły podstawowej dostałem zaproszenie na testy do Akademii Legii Warszawa. Następnie zaczęli mnie obserwować po występach w kadrze województwa. Do niej trafiłem jeszcze za czasów gry w AMPlusie.
Jak się czuje chłopak z Łukowa, który w tak młodym wieku puka do pierwszej drużyny Legii Warszawa? Czuć presję?
Robię to, co kocham i o czym zawsze marzyłem. Nie można mówić o żadnej presji. Tym bardziej, że nie występuję jeszcze w oficjalnych meczach pierwszego zespołu. W piłce nie ma znaczenia ile ma się lat.
W Łukowie jesteś kolejnym Czarkiem, który może zagrać w pierwszej Legii i w dorosłej kadrze. Wśród kibiców zna Cię pewnie każdy. Sodówka w tym wieku Ci nie grozi?
Moi rodzice wraz z managerem czuwają nad tym, aby nie odbiła mi woda sodowa. Jak widzą, że coś się zaczyna robić nie tak, to od razu zwracają mi na to uwagę.
Jaką masz radę dla młodych adeptów piłki nożnej z Łukowa, którzy chcą pójść Twoim śladem?
Zawsze musicie dążyć do celu. Nie oglądajcie się na nikogo i pamiętajcie, że wszystko co robicie na treningu i poza nim, robicie dla siebie. Pracujecie w ten sposób na swoją przyszłość, a nie przyszłość trenera, rodziców, czy jeszcze kogoś innego.
Z Czarkiem Misztą pogadał Bartek Bryk.
foto główne – Akademia Legii
mogliscie sprobowac dluzej napisac bo fajne rzeczy czarek mowi i dobrze sie czyta! ale za kilka lat bedzie mial wiecej do opowiedzenia na pewno